KULAWY BIZNES NA BUDOWIE S7. SPłOSZONE KONIE, ZAKURZONE ZNICZE I KIEROWCY Z POURYWANYMI ZDERZAKAMI. DOCHODY DRASTYCZNIE SPADAJą

Jazda konno obok głośnej koparki i ciężarówki, jedzenie obiadu w towarzystwie budowlanego hałasu i pyłu z budowy, wybieranie zniczy na grób pokrytych grubą warstwą kurzu - to tylko niektóre problemy przedsiębiorców i ich klientów, którzy żyją w bezpośrednim sąsiedztwie budowy trasy S7 na terenie Nowej Huty, czyli jednej z największych budów w Małopolsce, głównie przez prace przy dwóch ogromnych węzłach Mistrzejowice i Grębałów. Straty przedsiębiorców sięgają nawet 70 proc.

Największa budowa w Małopolsce

Góry ziemi, ogromne wykopy, betonowe kolosy, ciężki sprzęt, utrudnienia w ruchu - to wszystko od dwóch lat diametralnie zmienia krajobraz głównie w okolicy ul. Kocmyrzowskiej i Łowińskiego. Największa budowa w Małopolsce mocno daje się we znaki nie tylko ludziom, ale i zwierzętom. Przez pierwsze tygodnie wykopów i głośnej pracy ciężkich maszyn konie z Ośrodka Jazdy Konnej PEGAZ często się płoszyły i dochodziło do wypadków.

- Po dwóch latach prac zwierzęta nieco się już przyzwyczaiły do hałasu, ale jest dużo innych problemów. Dwa lata temu obiecywano nam, że wzdłuż naszego ośrodka gdzie prowadzone są prace będą ekrany dźwiękochłonne. Teraz wiemy, że ich nie będzie, bo nie ma na to pieniędzy. Podczas prac zablokowano też odpływ wody z naszego terenu. Po deszczach toniemy w błocie. Mieliśmy też obiecane, że prace będą prowadzone do godz. 15, kiedy zaczynają do nas przyjeżdżać klienci. Przez pierwsze miesiące drogowcy trzymali się tych zasad, ale teraz roboty trwają nawet do godz. 20. To wszystko sprawia, że mamy mniej osób przyjeżdżających do naszego ośrodka - mówi Sara Wolańska, właścicielka ośrodka.

Obroty firmy spadło o 30 proc.

Obok ośrodka jazdy jest lokal gastronomiczny Zajazd Szlachecki, którego współwłaścicielem jest Robert Łygan. Przedsiębiorca żali się, że od kiedy za sąsiada ma ogromny plac budowy to obroty firmy spadły o ponad 30 proc.

- Przez kilka tygodni był problem z garbem na wjeździe pod zajazd. Kilku kierowców uszkodziło sobie w ten sposób zderzaki. Mimo, ze garb został wyrównany, to wjazd wciąż jest bardzo słabo widoczny. Do tego budowa zabrała nam miejsca parkingowe i czasem klienci nie mają gdzie zostawić auta, dlatego rezygnują z posiłku u nas - mówi Robert Łygan.

Tuż przy lokalu jest ujęcie wody dla beczkowozów, które w czasie najbardziej intensywnych prac zraszają drogi, aby nie dopuścić do uciążliwego zakurzenia.

- Problem w tym, że kiedy było tam za dużo wody, to wylewała się ona w naszym kierunku i klienci, którzy wysiadali z samochodów brodzili w błocie - dodaje biznesmen.

Stoliki siwe od kurzu

Przedsiębiorca zauważa również, że pracujące maszyny i pojazdy wzbijają ogromne tumany kurzu.

- Stoliki ścieramy kilka razu dziennie, ale czasem i to nie pomaga. Bywa, że powietrze wokół budowy jest siwe od kurzu. Próbowaliśmy rozmawiać z władzami miasta o chociaż częściowym zmniejszeniu podatku od nieruchomości na czas uciążliwej budowy, ale urzędnicy nawet nie chcą o tym myśleć - dodaje Robert Łygan

Ludzie nie mogą dojechać na cmentarz

Kilkaset metrów dalej Mirosław Samek od 25 lat prowadzi sprzedaż zniczy i wiązanek przy cmentarzu Grębałowskim. Mężczyzna twierdzi, że po rozpoczęciu budowy trasy S7 sprzedaż spadła aż o 70 proc.

- Zlikwidowali dojazd tramwajowy do cmentarza, a autobusowa linia zastępcza jeździ po trasie które obsługuje tylko mały rejon Nowej Huty. Ze względu na tą uciążliwość na groby przestali przychodzić ludzie starsi. Jak ktoś ma pomoc w postaci dzieci lub wnuków z autem to przyjeżdża, a pozostali rezygnują z odwiedzania zmarłych - mówi pan Mirosław.

Sprzedawcy najbardziej jednak przeszkadzają tumany kurzu, który unosi się podczas prac, zwłaszcza teraz, kiedy mamy suszą.

- Dwa razy dziennie musimy przecierać znicze i strzepywać kurz z wiązanek, żeby nasz towar był atrakcyjny. Mówią, że prace potrwają jeszcze rok, ale jakoś w to nie wierzę. Codziennie widzę postęp robót i moim zdaniem to się przedłuży - mówi pan Mirosław.

S7 Widoma – Kraków 

Budowa 18,3 km trasy z Widomej do Nowej Huty to dwa znacznie różniące się od siebie odcinki. Pierwszy, tzw. pozamiejski, ma 11,2 km i przebiega przede wszystkim przez tereny rolnicze. Jego budowa jest zaawansowana w 68 proc. Droga w tej części będzie miała dwa pasy ruchu w każdym kierunku, powstaną na niej dwa węzły, Łuczyce i Raciborowice.

- Drugi odcinek, miejski, ma 7,1 km i biegnie w większości przez teren Krakowa. Inwestycja jest zaawansowana w 38 proc. Budowa w tym miejscu przecina wiele różnych urządzeń, linii i sieci, m.in. ciepłowniczych, energetycznych i gazowych. Trasa w tej części będzie miała trzy pasy ruchu w każdym kierunku i dwa węzły drogowe, Mistrzejowice i Grębałów - mówi Kacper Michna, rzecznik krakowskiego oddziału GDDKiA.

Inwestycja za miliardy

Wartość prac budowlanych to ponad 1,8 mld zł. Budowa tego odcinka otrzymała prawie 543 miliony zł dofinansowania ze środków UE w ramach Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko i niemal 421 mln zł w ramach Funduszy Europejskich na Infrastrukturę, Klimat, Środowisko. 

Promienie słoneczne mogą powodować nowotwór skóry. Jak się chronić?

2024-09-07T06:35:56Z dg43tfdfdgfd