Oto Skoda Enyaq: najlepszy – zdaniem ekspertów ADAC – elektryczny samochód klasy średniej dostępny na rynku, wliczając w to SUV-y i crossovery. Po pięciu latach od wejścia na rynek Skoda Enyaq pokazuje nowy przód oraz szereg drobnych modyfikacji – i właśnie miałem okazję pojeździć wersją po zmianach. W czym ten samochód jest potencjalnie lepszy od konkurentów I czy w ogóle jest to prawda? Już wyjaśniam.
Jeśli chodzi o stylistykę, to wprawne oko to od razu rozpozna Skodę Enyaq po face liftingu. Jednocześnie przyznać trzeba, że zmiany są kosmetyczne. Bo tak: zmienił się przód auta, tu nie ma żadnej wątpliwości, auto wydaje się nowocześniejsze, a jednak to wciąż ten sam poczciwy Enyaq. W środku rzuca się w oczy napis na kierownicy: Skoda. Wcześniej było logo marki. Nawet jeśli zmian jest więcej, to są one mniej zauważalne, dotyczą różnych opcji wykończenia, wyposażenia, itp. To, co najważniejsze, się nie zmieniło.
Ktokolwiek jeździł Skodą Enyaq albo przynajmniej siedział w środku, przyzna, że auto jest wprost do bólu praktyczne. Samochód jest duży, we wnętrzu w sporym komforcie mogą podróżować cztery dorosłe (i rosłe) osoby, a jeszcze nie zabraknie miejsca na bagaż. W zasadzie nie ma przeciwwskazań, by tym samochodem jechać w pięć osób: kanapa jest szeroka, za nią naprawdę sporo miejsca na bagaż; podłoga bagażnika jednak nie czyni płaskiej powierzchni ze złożonymi oparciami.
W zasadzie nie ma przeciwwskazań, by tym samochodem jechać w pięć osób – kanapa jest szeroka, podłoga w tylnym rzędzie siedzeń praktycznie płaska. Przy moim ustawienie fotela kierowcy (a mam 180 cm wzrostu), w tylnym rzędzie za fotelem kierowcy mogę wręcz wyciągnąć nogi. I mógłbym siedzieć tam w kapeluszu.
Wykończenie testowanej wersji o nazwie Selection Lodge (za dopłatą 3200 zł) jest bardzo przyzwoite, ale nie najlepsze z możliwych i pewnie nie dla każdego: to kombinacja jasnej sztucznej skóry z „ekologiczną” tapicerką tekstylną. Jest to schludne, ale bez zaglądania w specyfikację widać, że jest to materiał produkowany z materiałów pozyskanych w ramach recyklingu. Można też wybrać wnętrze bardziej pluszowe albo skórzane – najwyższa dopłata do stylu wnętrza wynosi 10 tys. zł.
Co do miejsca kierowcy, to w aucie po face liftingu mamy stąd z grubsza ten sam widok co i w poprzedniej wersji: niewielki, zabudowany ekranik przed kierownicą pełniący między innymi funkcję prędkościomierza i całkiem duży, 13-calowy ekran dotykowy na środku deski rozdzielczej. Jako że Enyaq to samochód elektryczny, to musi on być nowoczesny – z wszystkimi zaletami i wadami, które z tego wynikają. Zdecydowano się zachować wirtualny suwak będący potencjometrem głośności na dole ekranu – Volkswagen pewnie zamówił to w milionach egzemplarzy i musi się tego pozbyć; nie ma tego suwaka w spalinowym Kodiaqu, jest w elektrycznym Enyaqu – pewnie założono, że nabywca elektryka wybaczy tę nowoczesną niedogodność; na szczęście jest normalne sterowanie głośnością na kierownicy.
Nie jestem fanem grafik, jakie przewijają się w interfejsie użytkownika, pewne rzeczy wciąż są niepotrzebnie pokomplikowane (np. wyłączanie niechcianych funkcji ADAS), ale każdy przyzna: system działa płynnie, nie zacina się i jest dość logiczny.
Na zewnątrz ekranu jest trochę mechanicznych przycisków (to się chwali), ale np. brakuje mi przycisku do wywoływania widoku z kamer 360°; co do sterowania klimatyzacją, to używamy do tego ekranu dotykowego (niestety), ale wirtualne przyciski temperatury są „na zewnątrz” – jest do tego zarezerwowany pasek na dole ekranu widoczny nawet podczas korzystania z CarPlaya. No i ekran do bardziej zaawansowanego sterowania nawiewami wywołuje się mechanicznym przyciskiem pod ekranem.
Są w Skodzie także detale „tak jakby luksusowe” – m.in. parasol wsunięty w specjalny tunel w drzwiach.
W Skodzie znakomicie rozwiązany jest temat uruchamiania samochodu – cały system bezkluczykowy działa wyśmienicie. Wsiadamy do samochodu, zamykamy drzwi, system nas rozpoznaje, ustawia fotel i jest gotów do jazdy – choć dotąd niczego nie naciskaliśmy. Można pominąć też wciskanie przycisku „start” – można od razu kliknąć selektorem trybów jazdy na tunelu środkowym „w przód” albo „do tyłu”, nacisnąć gaz i odjechać. Po zakończeniu jazdy także wystarczy otworzyć drzwi i wysiąść z auta – samochód akustycznie potwierdza, że zauważył zmianę, napęd się wyłącza. Gdy po zamknięciu drzwi odejdziemy od auta, drzwi się zaryglują. Najlepsze, że system "uzbraja się" dosłownie w ciągu sekund.
6,7 s do „setki” – w tych czasach, gdy za sprawą napędów elektrycznych moc bardzo staniała, takie osiągi nie robią na nikim wrażenia. Ale jest to przyspieszenie, które w każdym wypadku w normalnych warunkach jest wystarczające, a nawet więcej niż wystarczające. Zwłaszcza, że Skoda od samego startu rusza bardzo pewnie, napęd na cztery koła zapewnia pewną przyczepność, idealną trakcję. Podobno także w wersji z napędem na tylną oś z trakcją nie ma problemu, ale w 4x4 (a właśnie testowy egzemplarz to wersja 85x) czuje się wręcz spory zapas przyczepności. Dopóki jest to legalne, możesz śmiało po wywalczeniu Pole Position na światłach pokazywać kierowcom spalinowych beemek, jakie są zalety elektryczności…
Testowy egzemplarz ma także możliwość zmiany parametrów zawieszenia, i robi to robotę. Co nie zmienia faktu, że auto jest ciężkie i czuć to na zakrętach w każdym ustawieniu.
Na plus zaliczyłbym działanie układów wspomagających jazdę (w tym adaptacyjnego tempomatu z asystentem jazdy w korku), a także działanie automatycznego trybu rekuperacji, który reaguje na sytuację drogową.
Aha, nie znajdziesz tu wynalazków w rodzaju elektryczne chowane klamki czy sterowanie szybami za pomocą ekranu. Jeśli tego szukasz, idź do salonu z "chińczykami" .
Na dobrą sprawę w niczym na tle konkurencji Skoda Enyaq nie jest obecnie bezspornie najlepsza, ale suma zalet sprawia, że jest to bardzo dobry samochód, może faktycznir jeden z lepszych w swojej klasie:
Bez najmniejszego trudu da się przejechać Enyaqiem przez miasto ze średnim zużyciem prądu na poziomie 15 kWh/100 km, a jeśli bawimy się przyspieszeniem i mamy na trasie fragmenty drogi ekspresowej – wychodzi nieco ponad 20 kWh/100 km. W wersji 85x (bateria 82 kWh brutto, 77 kWh netto) wystarcza to na ponad 400 km w mieście, a w dobrych warunkach przy odrobinie samozaparcia – nawet na 500 km. Enyaq potrafi sam przygotować się do ładowania, jeśli korzystamy z odpowiednich funkcji w nawigacji, ale podgrzanie baterii można też wywołać ręcznie.
Przy kilkunastu stopniach na plusie nawet nagła zmiana planów (a może podepnę się do szybkiej ładowarki pod sklepem?) wygląda tak: auto deklaruje gotowość do przyjęcia ładowania 85 kW, trzy minuty później (po włączeniu grzania baterii) wartość ta rośnie do 90 kW. Po 16-minutowym ładowaniu poziom naładowania baterii rośnie z 40 to 72 proc. Pomijając absurdalne koszty szybkiego ładowania pod sklepem w warunkach miejskich, technicznie zdaje to egzamin.
Najtańszy Enyaq ma baterię 60 kWh i tylny napęd, a kosztuje 189 tys. 900 zł. Dobra cena, ale kupować taki duży samochód do miasta? Wersja testowa to 85x – ma dużą baterię, napęd 4x4 i teoretyczny zasięg 543 km – to już wydatek 222 tys. 100 zł (dodaj cenę lakieru, niestandardowe felgi, odejmij rabat). Możesz cenę obniżyć, biorąc wersję z napędem na tył – cena wyjściowa spada poniżej 210 tys. zł, zasięg rośnie do 580 km.
Testowy egzemplarz (prawie) wszystkomający ma na pokładzie opcji za ok. 50 tys. zł, ale wiadomo, że nie trzeba brać wszystkiego.
Skoda Enyaq to, pomimo face liftingu, wyraźnie niemłody już, ale jednocześnie jeden z bardziej sensownych, praktycznych aut na prąd w rozmiarze wakacyjno-rodzinnym. Możesz liczyć na przestronne, nieźle wygłuszone wnętrze oraz dobry kompromis pomiędzy właściwościami jezdnymi, komfortem i osiągami. A to wszystko w – wyjściowo przynajmniej – całkiem atrakcyjnej cenie.
Pojemność skokowa i rodzaj silnika | dwa silniki elektryczne |
Maksymalna moc układu | 210 kW/285 KM |
Pojemność akumulatora brutto/netto | 82/77 kWh |
Napęd | 4x4 |
Prędkość maksymalna | 180 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 6,7 s |
Wymiary (dł./szer./wys.) | 4658/1879/1623 mm |
Masa własna/dmc | 2343 kg/2719 kg |
Maksymalna moc ładowania prądem stałym/zmiennym | 130 kW/11 kW |
Zużycie energii na 100 km/zasięg (dane fabr.) | 15,5-16,3 kWh na 100 km/550 km |
Pojemność bagażnika + frunk | 570 l |
Cena wersji 85x | od 222 tys. 100 zł |
Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco
2025-06-10T06:09:51Z